Tak to się mniej więcej zaczęło. Potem były kolejne znaleziska i następne i jeszcze następne i tak w koło Wojtek aż do dziś. W zasadzie za każdym razem coś znajduję. Nawet specjalnie się nie rozglądam. Wszędzie tego syfu pełno, jak puszcza długa i szeroka. Ostatnio wyniosłem z lasu 4 butelki PET, 3 puszki i 2 flaszki po piwie. A wszystko to znalezione raptem na 100 metrach ścieżki. Plastik i aluminium łatwo zgnieść, szkło ląduje niestety w całości do plecaka. Jest ciężkie, ale na szczęście, na odludziu trafia się jednak stosunkowo rzadziej. Wiadomo taka butelka dla śmieciarza swoje waży, a tu ją jeszcze daleko od sklepu zanieść trzeba. Natomiast dla mnie bieganie z dodatkowym balastem to doskonały trening przed zawodami, gdzie trzeba zabrać dużo szpeju! No to hop do wora!
Nie zgadzam się na śmieci w lesie. Zasadniczo i bez wymówek. Chcę biegać w przyrodzie, a nie na wysypisku. To że samemu nie śmiecę, to dzisiaj stanowczo za mało. Trzeba niestety posprzątać także po tych, którym jest wszystko jedno. Nie ma sensu apelować w tak elementarnych sprawach, jak kultura osobista. Albo się ją ma, albo nie. Te wszystkie pojedyncze "ancymonki" porozsiewane tu i tam, wyłapię sam, powoli, metodycznie, jeden po drugim. Aż do ostatecznego oczyszczenia! Wiadomo kropla drąży skałę, a jeden zdeterminowany człowiek jest w stanie dokonać rzeczy niemożliwych. Tako i ja będę zbierał i wynosił syf z mojego lasu!
Jak się przygotować na tego rodzaju polowanie? Trzeba ze sobą zabrać wygodny plecaczek biegowy. Do jednej kieszonki wkładamy picie, do drugiej możemy wsadzić coś do jedzenia, a reszta jest pusta. W sam raz na dodatkowy balast z lasu. Śmieci bywają brudne, dlatego warto zabrać ze sobą pustą foliową reklamówkę i przed schowaniem do plecaka, dobrze je owinąć. Złowione sztuki najlepiej wrzucić po powrocie do domu do odpowiednich kontenerów (szkło do szkła, plastik do plastiku, itd.), ale jeśli nie mamy takiej możliwości, wystarczy solidny miejski kosz, regularnie opróżniany przez MPO. Drewniane leśne kosze, ustawiane czasami przy polanach turystycznych, czy wiatach, to zdecydowanie gorszy pomysł - Bóg jeden wie, jak często są sprzątane i czy śmieci z nich nie zostaną znowu zawleczone do lasu...
Długi czas wahałem się, czy w ogóle pisać na ten temat, bo wydawało mi się, że to będzie miało posmak "eko-lansiarstwa". Boli mnie, że jesteśmy narodem syfiarzy wyklętych. Że jak za płotem, to już nie moje zmartwienie. Las jest wszystkich, więc niczyj, nich leśniczy sprząta, jak mu zależy. A to przecież Park Narodowy! Chciałoby się rzec: jaki naród, taki park. Smutne. Początkowa złość szybko przekuła się w chęć działania. Chcesz zmienić świat, zacznij od siebie - mówi mądre powiedzenie. Zbieranie śmieci z wycieczek biegowych zamieniło się u mnie w rutynę, w zdrowy nawyk aż w końcu doszedłem do wniosku, że warto podzielić się z innymi swoją pasją. Ponieważ do Mojej Puszczy nikt nie pobiera opłat z tytułu wstępu, a ja biegam po niej ile dusza zapragnie, postanowiłem w ten sposób spłacać wobec niej dług wdzięczności. Dziękuję że jest i że jest taka piękna!
A wy? Biegacie czasem na łonie przyrody? Spróbujcie kiedyś coś upolować. Zobaczycie sami, jaką to daje siłę i jaką frajdę sprawia! Życie może od razu nie staje się piękne, ale jest odrobinę ładniejsze, niż dotychczas. Trening w końcu to jednak coś więcej, niż tylko bezmyślne klepanie kilometrów.
e.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz