10 powodów, dla których nie warto słuchać WDR

W czasopismach poświęconych bieganiu, na portalach biegowych, na blogach znajdziemy bez liku wszelkiej maści rady i wskazówki dotyczące biegania. Jakiś czas czytywałem nawet tego rodzaju artykuły, ale od początku miałem wrażenie, że to jałowe bicie piany, służące jedynie zapełnianiu wolnych szpalt i poprawie samopoczucia autorów. Mojego dobra i samopoczucia zasadniczo nikt nie bierze pod uwagę. A najzabawniejsze jest to, że rady ekspertów często wzajemnie się wykluczają. Wiadomo jeden uważa tak, drugi zupełnie inaczej, a ty człowieku bądź w tym wszystkim mądry. Postanowiłem więc w 10 punktach (a jakże) opisać dlaczego w kwestiach biegania nie warto słuchać podpowiedzi Wujka Dobra Rada.


1. Większość rad i wskazówek to oczywiste oczywistości. Jak czytam czyjeś wynurzenia dotyczące np. tego, że "zimą też można biegać" albo że "czapka uchroni nas przed utratą ciepła przez głowę", to nieodparcie mam wrażenie, że ktoś traktuje mnie jak skończonego głupka. Prawdopodobnie jest to dowiedzione naukowo, że mądrzenie się przed innymi, znacząco poprawia nam humor. Gdyby tak nie było, pewnie nie pisałbym teraz swojej listy.

2. Inna całkiem pokaźna grupa dobrych rad dotyczy motywacji. Nie poddawaj się, daj z siebie wszystko, trenuj, ćwicz itd. Jeśli z jakiegoś powodu nie chce nam się biegać, to po co się zmuszać? Bieganie ma być przede wszystkim przyjemnością a nie obowiązkiem. Po co więc dodatkowa motywacja do robienia czegoś, co się lubi?

3. Życie nie zaczyna się i nie kończy na bieganiu - jest tyle innych ciekawych zajęć. Porady biegowe zazwyczaj ignorują całkowicie nasze życie prywatne: "biegaj 7 razy w tygodniu i najlepiej aby łączny dystans nie był mniejszy niż 150 km". Osobiście uważam, że powinniśmy biegać tyle, ile nam pasuje - jeden chce dużo, drugi mało - proszę bardzo. Ja biegam tylko wtedy, gdy mam na to ochotę i czuję, że sprawia mi to przyjemność. Nie wyrabiam żadnych kilometraży, nie zliczam przebiegniętego dystansu. Czuję, że mam ochotę, to idę pobiegać.

4. Porady dotyczące sprzętu to zazwyczaj zakamuflowana reklama tej czy innej firmy. Kupując swoje pierwsze buty próbowałem kierować się opiniami innych użytkowników. Myślicie, że udało mi się ustalić cokolwiek sensownego? Rzecz w tym, że kwestia "co na siebie włożyć" jest także bardzo zindywidualizowana. Tutaj trzeba niestety dojść do pewnych wniosków samemu. Nic nam nie pomoże nawet najbardziej zaufany i szczery kolega, bo jego wybór tej czy innej marki, modelu i kolorów to zawsze subiektywna decyzja. Nie mówiąc o modzie, światowych trendach, czy tempie pojawiających się technologicznych nowinek, które sprawia, że to co kupimy dziś, jutro jest już starociem.

5. Plany treningowe w stylu "maraton w 16 tygodni" albo "złam 40 minut / 10 km na wiosnę" zasadniczo też nie liczą się, ani z naszymi indywidualnymi predyspozycjami, ani nie gwarantują, że po ich wykonaniu nie odechce nam się biegania zupełnie. Jeśli już koniecznie chcemy działać według jakiegoś planu - stwórzmy go sobie sami - to wcale nie takie trudne. W końcu dlaczego niby plan pana X miałby być lepszy od mojego własnego? Ja wszelkie plany treningowe mam w głębokim poważaniu - biegam wtedy (i dlatego) gdy sprawia mi to frajdę i to jest plan, którego się trzymam.

6. Osobny rozdział to kwestie żywieniowe. WDR radzi "jedz to, tamtego nie jedz", "to ma niski indeks glikemiczny", "a jak się najesz tego przed maratonem, to dostaniesz sraczki". Olewam takie wskazówki - jem to, co lubię i na co mam ochotę, dbam przede wszystkim o to, by odżywiać się zdrowo i w urozmaicony sposób. Mój komfort psychiczny i zadowolenie z życia jest ważniejsze, niż psychoza"magazynowania energii do galopu".

7. Podobnie jak w kwestii odżywiania, specjaliści od wskazówek mówią nam jak mamy żyć i czego unikać. Tego nawet nie chce mi się specjalnie komentować.

8. Wszyscy naokoło zachwalają jak bardzo sport jest zdrowy. Nie trzeba być lekarzem, aby wiedzieć, że "papierosy i alkohol szkodzą, a ruch na świeżym powietrzu pomaga utrzymać dobrą kondycję". Tyle że każda wzmożona aktywność podnosi ryzyko urazów, nie mówiąc o tym, że niektóre choroby wykluczają ją niemal w całości. Traktujmy bieganie nie jako formę walki z otyłością, czy katowanie własnego organizmu w imię zdrowia, ale po prostu jako przyjemny (sprawiający nam radość) sposób na spędzenie wolnego czasu.

9. Jak w każdym sporcie, w bieganiu także, wywierana jest ogromna presja na wyniki. Zdecydowana większość rozmów biegaczy oscyluje wokół tzw. "życiówki", która automatycznie klasyfikuje i ustala nasze miejsce w szeregu. Zastanówcie się jednak, jakie te "cyferki" mogą mieć znaczenie wobec nieskończoności wszechświata i płynności wszelkiej materii? Fizycy są zgodni, że coś takiego, jak czas w ogóle nie istnieje. Nie warto zatem mierzyć swojego życia ani wybieganymi kilometrami, ani uzyskanymi rezultatami. Ważne by wobec jego kruchości i chwilowości, czerpać radość pełnymi garściami.

10. Bieganie to czynność niezwykle prosta. Każdy z nas uczy się jej we wczesnym dzieciństwie. Nie warto komplikować tak oczywistej sprawy słuchaniem rad wszelkiej maści "cwaniaczków od techniki biegania". Nie warto zaprzątać sobie głowy zbędnymi dyrdymałami. Po prostu biegniesz i już.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz