Bochenek w Lasku Bielańskim


Górkę w Lasku Bielański znają wszyscy na Bielanach. Zimą jest to cel najmłodszych saneczkarzy z całej okolicy. I to co najmniej już od kilku pokoleń. Nazwa "Bochenek" wywodzi się z przedwojennej restauracji państwa Bochenków, która znajdowała się mniej więcej naprzeciwko furty kościoła pokamedulskiego. Zimą restauracja służyła jako punkt wypadowy dla narciarzy i mówiło się wówczas "o wyprawie do Bochenka na narty". Górka powstała z całą pewnością już po wojnie, kiedy splantowano część wałów carskiego Fortu nr I. Sam fort niszczony kilkakrotnie, przetrwał tylko w szczątkowej formie w postaci właśnie ziemnych umocnień.

Górka nie jest wysoka, liczy może 10-15 metrów wysokości, a na jej szczyt prowadzi dość łagodna dróżka. W sam raz na ćwiczenie podbiegów. To element treningu niezbyt lubiany przez biegaczy, owszem - wycieczki biegowe po górach, trail, czy leśne eskapady uwielbiają wszyscy, ale żeby tak biegać w kółko góra-dół, jak chomik w kołowrotku, co to, to nie. To brzmi niemal jak praca domowa! Ale w gruncie rzeczy problem ten, to tylko kwestia umysłu. Mantrując na Bochenku, biegnę niemal na autopilocie. Znam tu każdą kępkę trawy, każdy kamyk większy od dziesięciogroszówki, każdą fałdkę piasku. To stan nieosiągalny nigdzie indziej, kiedy otaczająca przyroda rozprasza uwagę, a oczy trzeba mieć szeroko otwarte dookoła głowy. Na Bochenku po prostu się płynie. Bochenek unosi do góry niczym schody na Dworcu Centralnym.

Jest w Warszawie na szczęście sporo takich miejsc, gdzie można poćwiczyć wbieganie do góry. To kluczowy element treningu i doskonały środek do wykuwania siły oraz wytrzymałości biegowej. Znakomity także jako pogromca tłuszczu, o ile robi się to na odpowiednio dostosowanej intensywności. Jeśli zastanawiacie się, co jeszcze zmienić w swoim bieganiu, dorzućcie regularne podbiegi. I to bez względu na to czy planujecie maraton za pół roku, czy tylko uprawiacie jogging dla zdrowia. Nie jest to łatwy do ćwiczeń element, ale bieganie w ogóle jest czynnością raczej dla ludzi z charakterem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz