Ponieważ w tym roku, postanowiliśmy wybrać się na urlop do Chorwacji, rozpatrzyłem wstępnie kilka lokalizacji, także pod kątem biegania. Ostatecznie wybór padł na niedużą wyspę Čiovo, położoną niedaleko Trogiru i Splitu: LINK. Ponieważ latem temperatury dochodzą tu do 40 stopni, a teren jest mocno pofałdowany, jest to świetne miejsce do treningu przed Spratathlonem. To oczywiście taki żart, ale faktem jest, że można tu robić typowo wydolnościowe treningi, można długie wybiegania, można zbiegi i podbiegi i techniczne krosy po kamienistym podłożu.
Najprzyjemniejsza pora dnia na bieganie, to godziny 5-6 rano, kiedy jeszcze słońce mocno nie przygrzewa a rodzina smacznie śpi w wynajętym apartamencie. Rano ruch na drogach jest niewielki, więc można śmiało klepać asfalt, jeśli ktoś lubi, albo musi. Główne drogi prowadzą wzdłuż wybrzeża, są raczej płaskie i tu spotkamy najwięcej porannych joggerów. Sądząc z rozmów i pozdrowień, są to w 99% turyści, miejscowi wolą raczej skutery. Wewnątrz wyspy mamy do dyspozycji kilka ciekawych szlaków "górskich". Wysokość wzniesień to około 200 metrów, ale podbiegi ciągną się na odległość około 2 km. Stopień nachylenia w kilku miejscach może dać naszym mięśniom popalić. Z Trogiru, aż na sam wschodni kraniec wyspy, zwieńczony cyplem o nazwie Glava (piękny widok na Split), prowadzi 12-kilometrowa, oznakowana trasa turystyczna, z licznymi, bocznymi wariantami. Tu czasem można spotkać cyklistów MTB, ale specjalnego tłoku nie ma. Szlak jest wymagający, kamienie ostre, czasem też trafiają się luźne usypiska, warto więc zawczasu zapatrzeć się w odpowiednie, sprawdzone buty na tego rodzaju teren. Latem jest tu bardzo sucho, więc błota nie musimy się obawiać.
Zarówno ziemia, jak i rośliny mają kolor rudo-żółty. Wszystko jest wysuszone na wiór. Zielenią się tylko gaje oliwne i większe drzewa (pinie). Pozornie wymarły krajobraz tętni jednak życiem - jest ptactwo, są jaszczurki i cały czas słychać cykady (piewik mannik). Poza tym roślinność jest tu wyjątkowo kolczasta, drapiąca i czepiająca się wszystkiego, jeśli więc mamy w planach mniej uczęszczane ścieżki, czy polne drogi, warto założyć długie spodnie, albo chociaż opaski kompresyjne na łydki. Ustawione w kilku miejscach tabliczki z kierunkami podają czas orientacyjny pokonania trasy dla średnio zaawansowanego piechura (5 km - 1,5 godziny). Biegnąc nawet spokojnym tempem, trasy pokonamy znacznie szybciej.
Na dłuższe wybiegania warto zabrać ze sobą bidon z piciem. Już bowiem godzinę po wschodzie, słońce zaczyna mocno przypiekać i z każdą minutą robi się coraz cieplej. W otwartym terenie wysusza nas także gorący wiatr, zwłaszcza ten o kierunku zachodnim (wiejący znad lądu). Pierwsze sklepy i kawiarnie otwierane są około godziny 7, warto więc mieć przy sobie parę kun (chorwacka waluta) na zakup jakiegoś picia, czy słodkiej bułki, jeśli na trasie opadniemy z sił. Wewnątrz wyspy, przy szlakach turystycznych natknąłem się w kilku miejscach na betonowe niecki z deszczówką. Do picia ta woda się nie nadaje, ale zawsze można obmyć twarz, czy zamoczyć czapkę.
Najprzyjemniejsza sprawa - to wszechobecna bliskość morza. Gdziekolwiek dobiegniemy, możemy znaleźć ustronne miejsce na kąpiel. Nawet jeśli to dopiero połowa treningu i czeka nas jeszcze sporo biegania, warto nawet na chwilę wskoczyć do wody i popływać. Rozgrzane ciało podziękuje nam z nawiązką za schłodzenie. Nawet tzw. plaże publiczne, w godzinach rannych są zupełnie puściutkie. A po kąpieli wracamy z nową porcją energii, obmyślając po drodze, gdzie tu pobiec następnego dnia. Przed powrotem na kwaterę kupujemy jeszcze w sklepie świeże bułki na śniadanie (w Chorwacji chleb to zasadniczo nasza bułka) i budzimy rodzinkę zapachem porannej kawy. Przez resztę dnia dobrze się odżywiamy, odpoczywamy, pływamy w morzu, zwiedzamy zabytki i urlopujemy wedle uznania i przyjętych zasad. I tak codziennie przez całe wczasy, realizujemy swój własny Obóz Biegowy! Jest zadowolenie, jest energia, jest radocha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz