Nareszcie spadł śnieg!
Nie ma to jak bieganie po lesie, a bieganie po lesie zimą to jest dokładnie to, co tygrysy lubią najbardziej. Cisza, delikatne skrzypienie śniegu i poczucie absolutnej wolności. Biegając po świeżym śniegu, w lekko pagórkowatym terenie angażuje się wszystkie te mięśnie głębokie, które zazwyczaj "leżą odłogiem", trzeba bowiem zachować czujność i dostosowywać kroki do terenu oraz warunków. Nic taki człowieka nie umorduje pozytywnie jak solidna dawka zimowego krosu. Zima to nie przekleństwo, a prawdziwe dobrodziejstwo biegaczy - kilka takich treningów a forma na wiosnę będzie jak wykuta z żelaza. Ale mówiąc między nami, pal licho wiosnę! Trzeba się nacieszyć białym szaleństwem, zanim stopnieje. W pogoni za życiówkami zapominamy czasem o frajdzie biegania dla biegania, dla magicznej przyjemności obcowania z samym sobą, z własnymi myślami i leśnymi bezdrożami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz